|
MetalSide.pl Forum serwisu MetalSide.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
gorthad
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 24 Lip 2007, 23:17 Temat postu: |
|
|
Busem ze znajomymi z Warszawy- trochę dużo wyjdzie, ale i tak taniej od innych dostepnyh opcji (poza samochodem wlasnym)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
gumbyy
Redakcja
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 13781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 25 Lip 2007, 21:38 Temat postu: |
|
|
A na terenie festiwalu rozpoczeły się prace
[link widoczny dla zalogowanych]
to będą 2 główne sceny
|
|
Powrót do góry |
|
|
Boodzik
Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Stolica Lechistanu
|
Wysłany: 27 Lip 2007, 02:26 Temat postu: |
|
|
No, urlop załatwiony :] KVLT!
|
|
Powrót do góry |
|
|
gumbyy
Redakcja
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 13781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 29 Lip 2007, 03:35 Temat postu: |
|
|
Na W:O:A 2008 obok Iron Maiden zagra Children of Bodom.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Krzysiek [MetalSide]
Administrator
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4012
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczytno
|
Wysłany: 29 Lip 2007, 17:34 Temat postu: |
|
|
gumbyy napisał: |
Na W:O:A 2008 obok Iron Maiden zagra Children of Bodom. |
I już nie ma najmniejszych wątpliwości, że kolejne Wacken będzie "Sold Out".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Demon
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 6 Sie 2007, 22:59 Temat postu: |
|
|
Wróciłem dziś po 17 do domu i padam na twarz. Przygoda niesamowita . Relację napiszę później.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Boodzik
Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Stolica Lechistanu
|
Wysłany: 7 Sie 2007, 12:41 Temat postu: |
|
|
Hehe, godzinę temu wrociłem do domu KVLT. Reszta relacji będzie później
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Demon
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 7 Sie 2007, 18:34 Temat postu: |
|
|
Zgodnie z oświadczeniem na stronie Wacken wszystkich uczestników (wliczając w to zaproszonych gości, dziennikarzy, artystów itd.) było 72 000 ! Samych dziennikarzy i fotoreporterów było 3 200 .
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
gorthad
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 7 Sie 2007, 21:48 Temat postu: |
|
|
No, fajnie było teraz trzeba odespać
|
|
Powrót do góry |
|
|
gumbyy
Redakcja
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 13781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 7 Sie 2007, 22:44 Temat postu: |
|
|
Wrociłem wczoraj wieczorem... a dzisiaj cały dzień przespałem
Na szybko:
Iced Earth i Overkill - najlepsze koncerty
Grave Digger i Blind Guardian tuż za nimi.
Na tych 4 była grana barierka
Niebawem (jak to wszystko ogarnę) to napiszę więcej.
ps.
72.000
|
|
Powrót do góry |
|
|
Black Demon
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 523
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 8 Sie 2007, 17:55 Temat postu: |
|
|
No to jedziemy ze sprawozdaniem .
W trasę ruszam w środę (01.08.) ok. 12 pociągiem do Hamburga. Podróż bez problemu. W Hamburgu spotykam się z Nasharem. Dogadujemy się z ekipą 7 Rumunów (5 kolesi i 2 panie) i po zakupieniu 2 biletów grupowych ruszamy w dalszą drogę pociągiem do Itzehoe. Gadamy o różnych rzeczach - muzyce, sporcie, sytuacji w naszych krajach. Rumuni bardzo podkreślają, że mylenie ich z Cyganami (których w Rumunii jest sporo) jest dla nich obraźliwe. Opowiadają też prawdziwą historię Draculi. W pociągu pęka 1 butelka alko . Wysiadamy w Itzehoe i czekamy na autobus do Wacken. Rumuni wyciągają butelkę Palinki, informując, że to ich narodowy trunek. Butelka pęka w autobusie. Na pole namiotowe w Wacken docieramy ok. 1:30. W nocy ciężko się połapać, na którym sektorze jesteśmy. Z sms'a od Gorthad wynika, że rozbili się koło dużego obozu Szwajcarów. Po dłuższym poszukiwaniu (w międzyczasie odłącza się 3 Rumunów) znajdujemy obóz Szwajcarów i rozbijamy się przy nich. Pozostali Rumuni rozkładają namiot obok. Jest 3 w nocy i idziemy w kimę. W czwartek przed południem dostaję info, że dotarł Gumbyy z ekipą autem (Gumbyy, Czaro, Krzysiek i Szefowa). Po małym nieporozumieniu logistycznym trafiamy na siebie i odbieram z auta część gratów + polski bro . Okazuje się, że Gorthad z ekipą jest w sektorze obok, gdzie też jest duży obóz Szwajcarów . Czas do pierwszych czwartkowych koncertów spędzam na rozpracowaniu miasteczka namiotowego oraz strefy festiwalowej z całym zapleczem gastronomicznym i handlowym. Wydrukowane ze strony Wacken mapki bardzo się przydają. Kupujemy trochę pamiątek, koszulek, aż nadchodzi czas koncertów. Na tym zakończę opis moich pozamuzycznych zmagań na festiwalu, bo przecież muza jest najważniejsza .
O 16:30 spotykamy się prawie całą ekipą (Strati, Gil-galad, Gumbyy, Krzysiek, Karolina, Gorthad, Maciek i ja) pod Black Metal Stage. Tylko Nashar, Boodzik i Czaro albo gdzieś krążyli, albo okupowali już barierki, nie chcąc tracić pozycji . To był w sumie jedyny moment, kiedy spotkaliśmy się w takim składzie. Potem już oglądaliśmy koncerty w mniejszych grupach, gubiąc się czasem i nieoczekiwanie odnajdując .
Kapele, które widziałem w czwartek:
BLITZKRIEG chyba tylko fakt, że z niecierpliwością oczekiwałem już muzy na żywo sprawił, że się wybrałem na ich koncert, gdyż otwierali festiwal na Black Metal Stage. Generalnie mnie znudzili, a wokalista fałszował niemiłosiernie .
WARGASM wygrali francuską edycję Metal Battle, więc postanowiłem skoczyć na W.E.T. Stage, żeby zobaczyć, co grają. Dali całkiem fajny show, będący mieszanką epic i black metalu z małą domieszką melodii folkowych.
SODOM Angelripper, Bernemann i Schottkowski zagrali bardzo długi set, będący przekrojem dokonań grupy. Wielokrotnie na scenie pojawiali się dawni bębniarze i/lub gitarzyści Sodom (np. Frank Blackfire), którzy łoili z Tomem stare hiciory aż miło. Zabrakło mi tylko w secie - w co trudno uwierzyć – „Agent Orange”. Generalnie dobrze się bawiłem widząc ich na żywo.
SAXON zagrali bardzo dobry koncert. Biff Byford i spółka byli w formie – luz, fajny kontakt z publiką. Hit leciał za hitem. W „747 Strangers in the Night” obok Biff’a na wokalu wystąpił gościnnie Sammet. Musiałem się niestety ewakuować w połowie występu Anglików, bo na Hellfest Stage instalował się najważniejszy dla mnie tego wieczoru zespół.
OVERKILL trochę się ich występ opóźnił, więc mogłem spokojnie obejrzeć jeszcze kilka kawałków Saxon. Plus był jednak taki, że zameldowałem się blisko sceny i co najważniejsze – w samym centrum (jak się później okazało) młyna – który się na Overkill rozkręcił konkretny. Wspominam o tym dlatego, że publika na Wacken nie jest wcale taka skora do przepychanek w tłumie, a już tym bardziej prawie przez cały koncert. Overkill zaczął od „Rotten to the Core”, a zakończył na „Old School”. Set listy całej jeszcze nie ogarnąłem, ale poszły takie kawałki jak: „In Union We Stand”, „Necroshine”, „Thanx for Nothing”, „Fuck You”, „Wrekcing Crew”, „Elimination”. To była miazga, wyśmienity koncert, super kawałki i mnóstwo energii!!! Blitz jak zwykle nakręcał publikę tekstami i tą swoją miną rozrabiaki z parafii , D.D. Verni i reszta też nie odpuszczali.
Kapele, które widziałem w piątek:
CORRUPTION nasi rodacy startowali z setem na W.E.T. Stage ok. 11, więc trzeba było się w miarę szybko ogarnąć. Zameldowałem się o czasie. Tłumów o tej porze nie było, więc stałem całkiem blisko sceny. Corruption zaprezentował się bardzo dobrze od strony muzycznej, grając swojego stoner’a, a na deser dorzucił fanom trochę tańca erotycznego w wykonaniu 2 fajnie przebranych (bielizna i czarcie różki) pań, które na scenę wyszły we wdziankach zakonnic . W konkursie – jak wynika z info na stronie Wacken – Corruption zajął 2 miejsce. Fotki z ich występu: [link widoczny dla zalogowanych]
NAPALM DEATH lubię oglądać ich na żywo, zwłaszcza wokalistę, który na scenie przeistacza się w wulkan nieskoordynowanej energii . Napalm Death zagrali bez zbędnych ozdobników – ekstremalnie i do przodu.
COMMUNIC nie znałem wcześniej twórczości Norwegów, ale zachęcony opinią, że grają nieszablonowo, trochę jak Nevermore, udałem się na Party Stage, żeby ich obejrzeć. Na początku jakoś mnie nie przekonali, ale z czasem ta muzyka trafiła do mnie. Fajny występ.
AMORPHIS zagrali ok., choć na Hunterfeście w zeszłym roku – w bardziej kameralnej scenerii i już po zmroku – zaprezentowali się dużo lepiej. Trochę na Wacken nie było czuć klimatu ich kompozycji.
THERION bardzo dobry występ, jak zwykle wokalna uczta, fajny set (oczywiście krew najszybciej pulsowała przy numerach z „Theli”), dobry kontakt z publiką. Therion prezentuje się dobrze zarówno w klubach, jak i na takim gigantycznym festiwalu.
POSSESSED chciałem zobaczyć tą legendę, choć ich albumów już dawno nie odświeżałem. Mają chłopaki charyzmę i potrafią konkretnie przywalić muzycznie. Odbiór też mieli świetny.
GRAVE DIGGER kolejna metalowa uczta. Muzyka tej kapeli ma w sobie to coś, za co kocham heavy metal – ostre riffy, surowy wokal i świetne melodie. Widziałem ich już 3 raz i znowu się nie zawiodłem. Barierka obowiązkowa, bawiłem się doskonale przy dźwiękach m.in.: „Scotland United”, „Rebellion”, „Knights Of The Cross”, „Morgane Le Fay”, „Excalibur”, „Liberty Or Death”, „Silent Revolution”, „The Last Supper”, „The Grave Digger”, „The Grave Dancer” i oczywiście „Heavy Metal Breakdown”.
TURBONEGRO wkrótce po tym, jak na True Metal Stage zakończył swój występ Grabarz, zaczęli na scenie obok łupać kolesie w przeróżnych przebraniach – od marynarza, poprzez oficera SS, do solidnej postury wokalisty odzianego w barwy amerykańskie. Ich muza okazała się misz-maszem podobnym do ich przebrań. Po 3 kawałkach stwierdziłem, że szkoda mi czasu i sił na takie wynalazki .
SABBAT powracający weterani zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, rozgrzewając publikę kawałkami pamiętającymi końcówkę lat 80-ych.
LACUNA COIL obejrzałem ich kilka kawałków głównie z uwagi na ładną wokalistkę . Zagrali melodyjnie i klimatycznie, więc trochę nie moja muza, ale wypadli całkiem ok.
ENSLAVED jako jedna z nielicznych znanych black metalowych hord wystąpili bez makijaży i bez nadęcia. Mimo tego wytworzyli fajny klimat. Powiało norweskim chłodem . Ich występ podobał mi się zdecydowanie najbardziej (porównuję do Dimmu Borgir i Immortal).
BLIND GUARDIAN wydostanie się spod Party Stage, na którym zagrał Enslaved, w okolice True Metal Stage było sporym wyczynem. Guardian zgromadził niesamowitą masę ludzi. Patrząc na liczbę ludzi na festiwalu w koszulkach BG mogę śmiało powiedzieć, że była to najpopularniejsza kapela na Wacken! Nie przebiłem się zbyt blisko. Pierwszy raz widziałem Niemców na żywo i zrobili na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Na kolana mnie występem nie rzucili, ale ich show był więcej niż dobry. Takie hity, jak choćby „Imaginations From The Other Side”, „Valhalla”, „The Script for My Requiem”, czy „Mirror, Mirror” bronią się same.
DIMMU BORGIR show zrobili niezły (oprawa świetlna, efekty piro), ale dla mnie za dużo w tym było nadęcia i sztuczności. Obejrzałem z ciekawości.
ICED EARTH napiszę tak, nie można wiecznie nie akceptować Owens’a w Iced Earth. Po prostu szanse na powrót Barlow’a są znikome. Przyjąłem takie założenie i koncert mnie naprawdę pozamiatał. Gitary u Amerykanów na żywo to prawdziwe żylety. Sekcja też gra konkretnie. Owen’s ma swój styl, śpiewa stare kawałki po prostu inaczej, ale robi to z sercem i zaangażowaniem, a to się liczy. Już mi się nie chce wymieniać kawałków, które zapamiętałem. Najbardziej zniszczyła mnie trylogia z „Something Wicked...”!
DIE APOKALYPTISCHEN REITER nie wiem co Niemcy widzą w tym zespole. Wytrzymałem 3 kawałki i zawinąłem się spać.
Gdy zasypiałem ok. 2:30, to z Party Stage dobiegały do namiotu całkiem wyraźne dzwięki „Bahomet’s Throne” Samaela .
Kapele, które widziałem w sobotę:
SACRED REICH kolejny koncert, który mnie rozwalił. Takiej radości z grania, z obecności na scenie Wacken nie widziałem na występie żadnej kapeli. Rind i spółka skopali tyłki swoim setem. 100% thrash metal!
MOONSPELL patrzyłem na ich występ na Black Metal stage przy okazji, oczekując na Stratovariusa. Poza tym nie widziałem ich na Metalmanii’06, bo spędziłem ten czas na browarze . Nadrobiłem więc zaległości. Portugalczycy zagrali swoje z zaangażowaniem, ale mi ta muza nie leży.
STRATOVARIUS nie miałem okazji oglądać ich wcześniej. W domu melodic metalu słucham raczej rzadko, bo mi w większości przypadków przejada się po kilku kawałkach. Stratovarius, a ściślej jego niektóre płyty (np. „Infinite”, „Visions”, czy „Destiny”), są pod tym względem wyjątkiem. Koncert bardzo mi się podobał. Na żywo jest w tej muzyce trochę więcej zęba.
RAGE wiadomo było, że wystąpią z orkiestrą, a więc siłą rzeczy zagrają prawie wyłącznie „orkiestrowe” kawałki, ewentualnie orkiestrowe wersje starych hiciorów. Występ z orkiestrą „Lingua Mortis” był na pewno swego rodzaju wydarzeniem, a panie sprawnie operujące smyczkami w wielu przypadkach przyciągały wzrok swoją urodą, jednak ja najbardziej lubię ten konkretny Rage z ciężkimi riffami, rozpędzony, ze świetnymi melodiami w refrenach. Tego mi brakowało. Taki „Black in Mind” z orkiestrą traci po prostu jaja. Dobrze, że chociaż poleciał „Higher Then the Sky”, choć na „End of All Days” Rage ma wiele innych, wyśmienitych i już trochę zapomnianych utworów.
DESTRUCTION kolejny historyczny koncert, w którym nie brakowało zaproszonych gości. Schmier miał okazję połupać z kilkoma byłymi członkami kapeli. Set długi, przekrojowy. Po scenie krążył Mad Butcher, grożąc wszystkim swoim tasakiem . Fajny gig.
TYPE O NEGATIVE zagrali kiedyś we Wrocławiu, ale nie miałem okazji ich zobaczyć, więc stwierdziłem, że nadrobię, bo kiedyś ich muzy trochę słuchałem. Niestety, rozczarowałem się kompletnie. Na początku grali jakieś pierdy, 2 razy schodzili ze sceny (chyba sobie pogawędzić za kulisami), Steele coś improwizował, odpieprzał jakieś szopki, gwiazdorzył, generalnie cały występ mimo końcowych kilku znanych kawałków był denny.
IMMORTAL zrezygnowałem dla nich ze Stormwarriora występującego wspólnie z Hansenem. Koncert dobry, zobaczyłem powrót legendy. Czegoś mi jednak w tym show brakowało, jakiejś magii, która na płytach Immortal jest, a na żywo gdzieś zniknęła.
IN FLAMES też po raz pierwszy widziałem ich na żywo. Świetny kontakt z publiką, żywioł na scenie. Pod sceną niezły kocioł. Bardzo dobry występ. Gdyby zagrali więcej starych kawałków, napisałbym, że rewelacyjny.
Na Cannibali już nie czekałem. Poza tym brutal death metal jest najbardziej odległym mojemu gustowi rodzajem metalu, więc w sumie nie było sensu. Usypiałem przy płynących z Party Stage dźwiękach folk metalowego Haggard.
Podsumowując, najbardziej podobały mi się koncerty: OVERKILL, ICED EARTH, GRAVE DIGGER i SACRED REICH.
To by było tyle. W niedzielne południe wbiłem się do autobusu do Itzehoe, potem ze spotkaną ekipą warszawsko-sosnowiecką pojechałem pociągiem do Hamburga. Tam przez całą noc chodziliśmy po Hamburgu docierając do wielu ciekawych miejsc . Wreszcie w poniedziałkowy ranek wpakowałem się do pociągu do Wrocławia, by od razu przyciąć komara, budzony czasem przez celników lub konduktorów .
Pozdrowienia dla całej ekipy, z którą się bawiłem na Wacken, szczególnie dla Nashara .
|
|
Powrót do góry |
|
|
gorthad
Dołączył: 28 Lut 2006
Posty: 1352
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 8 Sie 2007, 22:15 Temat postu: |
|
|
To teraz ja cos wiecej napiszę
O naszej (tzn. mojej, IR, Boodzika i nieznanego na tym forum Gerwa) drodze na Wacken nie bedę pisać, w sumie nic ciekawego - autobus nocą do Hamburga, pociąg, autobus - na terenie festiwalu byliśmy w środę ok południa, było jeszcze pusto, niemal bez błota ;)Poniewaz tego dnia nie było koncertów, mieliśmy dużo czasu na zwiedzenie całego terenu, zaplanowane (i nieplanowane )zakupy itd.
W czwartek widziałam na scenie:
Blitzkrieg - gdyby nie to że mieliśmy sie wszyscy spotkać przed koncertem pewnie bym na to nie poszła, i tak zresztą nie wytrzymałam do końca. Nuda
TYR - bardzo dobry koncert, znacznie lepszy niż zimą w Szwecji - w pewnym stopniu to sprawa publiczności, ale set tez mieli lepszy
Saxon - kolejny dobry koncert, choć TYR mi się bardziej podobał - muzycznie zdecydowanie bardziej mi leżą
Piątek był zdecydowanie bardziej intensywny :
Amorphis - widziałam trochę "przez przypadek", zapomniałam ze przed Therion jeszcze coś ma grać Z twórczością Amorphis straciłam kontakt dość dawno, koncert nie był porywający. Ucieszyło mnie natomiast że na koniec zagrali "Black Winter Day" - miło usłyszeć coś znajomego
Therion - zniszczyli mnie totalnie, świetny set (Muspelheim --> cudo!!!), scenografia, klimat... To są jednak mistrzowie
Grave Digger - kolejny rewelacyjny koncert tylko głos juz straciłam do końca
JBO - zostałam tylko dlatego żeby nie pchać sie na Blind Guardian; nic ciekawego, niemieckie wygłupy muzyczne i dużo ludzi noszonych na rękąch nad tłumem (przez cały festiwal mnie to denerwowało, ku mojej wrednej satysfakcji niektórzy mieli niefajne lądowanie )
Blind Guardian - kolejna tego dnia rewalacja. Na ten koncert czekałam ładnych parę lat i trochę bałam sie rozczarować, ale nie było o tym mowy Było dokładnie tak jak to sobie wyobrażałam Jednocześnie ze wszystkich oncertów na których byłam na WOA był to jedyny, w czasie którego trzeba było powalczyć o dobre miejsce (i tak ostatecznie musiałam zrezygnować z barierki na rzecz trzeciego rzędu).
Początkowo miałam zamiar iść jeszcze na Dimmu Borgir, ale z racji konieczności zregenerowania sił (po 10 godzinach przy barierce należało się) dałam sobie spokój. Poźno w nocy widziałam jeszcze Fastway (przekimałam większą część koncertu, ale z tego co pamiętam nie było to złe) i Kampfar (już mi sie nie chciało spać bardzo dobry koncert i, co ważne, dużo sie działo i na scenie i pod sceną)
W sobotę miałam przez moment wrażenie że nie wstanę, ale jakoś szybko mi minęło Tego dnia widziałam:
Moonspell - dużo powyżej oczekiwań. Zagrali niemal wszystkie moje ulubione kawałki, widać było że włozyli w ten koncert dużo serca
Rage - kolejny fajny koncert, inny od tego z zeszłego roku i z przed dwóch lat, dzieki orkiestrze nabrał "klimatu"
Turisas - rewelacyjny koncert, chyba najlepszy tego dnia. Zespół jest w Polsce mało znany (a szkoda ), natomiast w Niemczech i owszem, do namiotu gdzie grali trudno sie było wepchnać. Zabawa przednia
Moonsorrow - bardzo byłam ciekawa tego koncertu, grają moim zdaniem "mało koncertową" muzykę i róznie mogli wypaść. Ku mojej radości setlistemeli świetną, nie było mowy o dłuzyznach. I do tego bardzo fajna publiczność Co prawda przez ten kobcert straciłam Stormwarrior (zdążyłam tylko na koniec - ale za to świetny: "Heavy Metal is the Law" i "I want out"), ale warto było.
Haggard - świetny, klimatyczny akcent na koniec festiwalu
Na campingu zostaliśmy az do poniedziałku rano, byliśmy juz niemal ostatni Dzieki temu mielismy kino w postaci Niemców "żegnających się" ze swoimi namiotami itd , no i troche ciekawych znalezisk na tym pobojowisku
Najlepsze koncerty: Blind Guardian, Grave Digger, Therion, Turisas, Moonsorrow
Najgorszą wada tego festowalu sa jednak koszty - mocno przekroczyły zakładane
|
|
Powrót do góry |
|
|
Boodzik
Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 172
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Stolica Lechistanu
|
Wysłany: 8 Sie 2007, 22:43 Temat postu: |
|
|
No to czas na sprostowanie powyżeszego posta
Droga minęła nam w bardzo wesołej atmosferze, droga nocnym autobusem, spiewanie warrahy na dworcu w hamburgu itp itd :]
Po przyjeździe na miejsce jeszcze przed rozbiciem namiotu poszedłem zrobić rekonesans. Kupiłem koszulkę festiwalu i dowiedziałem się mniej więcej co gdzie jest. Wracając dokonałem genialnego odkrycia: w tych rowach jest woda
Środa minęła nam na rozstawianiu naszego 'obozu', przegladaniu co kto ma do jedzenia, piciu piwa i opowiadaniu dowcipów o Romie Jeremim
Aż nadszedł czwartek i czas na koncerty. Po podreptaniu około 16tej pod scenę zająłem miejsce pod barierką i czekalem. Aż o 17 wszedł Blitzkrieg. Swietny koncert!! Genialny zespół ze swietnym powrotem po latach. Choć chyba pod sceną to tylko ja znałem teksty
Po nim zaczeło się Rose Tatoo, bardzo przyzwoity koncert, ciekawy hard rock. Na prawdę fajnie zagrane.
Następnie Sodom. Koncert bardzo fajny, choć przy barierce był ostry ścisk. Zagrali fajnie, choć osobiście wolę starsze dokonania tej kapeli. W połowie koncertu uznałem, że czas na chwilę przerwy, połaziłem sobie dookola i wróciłem na końcówkę Sodom. A po niej...
SAXON!! Barierka i genialny koncert, Biff jak zwykle świetny kontakt z publiką, nawet rozmawiał ze mną przez chwilę ze sceny :] (What? Denim & Leather?" )Sammet bardzo dobrze poradził sobie z 747. Na prawdę super koncert.
Potem poszedłem do namiotu, umyłem ząbki, browar na dobranoc i lulu
Piątek zacząłem od obejżenia pokazu Michaela Angelo Batio. Świetne granie i teksty ze sceny ('Why I play double neck guitar? Because I can!!'). Potem poszliśmy z IRem do sklepu Deana, a wychodząc stamtąd spotkałem...
[link widoczny dla zalogowanych]
Jest fota, autograf i kostka
Potem poszedłem na Grave Digger. Świetny koncert i barierka rzecz jasna ;]
Nastepnie uznałem iż trzeba zobaczyć Black Majesty. Zdziwiłem się, gdy po Cthonicu weszło.. coś. Ale szybko okazało się, że owo 'coś' czyli The Answer to świetny hard rock, więc koncert na prawdę udany. Wychodząc zobaczylem sobie z odleglości 1/3 koncertu Blind guardiana. Bardzo fajnie zagrali, choć mogliby grać więcej z pierwszych płyt
Następnie po kolacji znow udałem się do W.E.T. gdzie z kolei grał Fastway. Także genialny hard rock, na prawdę super koncert. Wychodząc z kampfara obejżałem jeszcze końcowkę Iced Earth. Fajne
Sobota zaczęła sie dla mnie o 14:45 od koncertu...
http://www.youtube.com/watch?v=yL6ZA6VHAZ4 (patrzcie na 1:01 i 2:02 )
Koncert fajny
A potem.... Rage (+orkiestra ). Kolejny kapitalny koncert tego festiwalu.
Po obiadku poszlismy z IRem na StormWarriora. Stormwarrior zagrał chyba z 5 własnych kawałków. Potem wszedł Hansen... i się zaczeło Genialny koncert, na prawdę
Nastepnego dnia poodpoczywaliśmy sobie, pojedliśmy, popływaliśmy w basenie, a potem poszliśmy szlafen
Droga do Wawy minęła spokojnie (bośmy z IRem spali ).
Festiwal bardzo fajny, w przyszłym roku też jadę
|
|
Powrót do góry |
|
|
gumbyy
Redakcja
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 13781
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 9 Sie 2007, 16:22 Temat postu: |
|
|
Ok.. obiecane kilka słów więcej
Z Wrocławia wyruszam o 13-tej w środę, w Pile (Saw ) odbieram Szczytnian (? tak to się odmienia? ) w składzie K. & K. + Ogr Chwila odpoczynku i ruszamy w kierunku granicy. Po drodze zakupy i o 23-ciej meldujemy się na przejściu. Kupujemy Berło i żegnamy Polskę na kilka dni. Podróż mija standartowo, czyli muzyka i pogadanki. Szefowa i Czaro oczywiście "wylogowani" Na miejscu jesteśmy chwilę po 6-tej rano. W Check-u załatwiamy co trzeba, trochę czekamy na Black Demona i w końcu sami jedziemy na poszukiwania, bo Paweł się pogubił Na polu prasowym meldujemy się koło 10-tej. Namioty, piwo, posiłek i spaaać. To był długi dzień... coś koło 27h bez spania. Pobudka koło 15-tej i oczekiwanie na otwarcie wejścia na teren festiwalu. O 16-tej wydostajemy się na zewnątrz i lecimy na stoiska koszulkowe i od razu załatwiamy temat. Powrót na pole i już czas iść pod scenę. Tam spotykamy większość ze znajomych (Gorthad & I.R., Stratovaria i Gil-galad, Black Demon) i oczekujemy na pierwszy koncert.
W tym roku zaszczyt rozdziewiczenia desek sceny otrzymał zespół Blitzkrieg . Całkiem sprawnie zagrali dla nielicznej (jeszcze) publiki. Dzień później widziałem ich ponownie, w namiocie prasowym. Załapałem się na kilka kawałków. Ogólnie pozytyw.
Sodom - thrash metalowcy z Gelsenkirchen załomotali po swojemu. Byli zaproszeni goście i lekka pompa Szczerze mówiąc niezbyt ten koncert mi podszedł. Nie było źle, ale w Łodzi w klubie było o piekło lepiej.
Saxon - widziałem 5-6 pierwszych utworów i to z dalszej odległości. Priorytetem dla mnie był koncert Overkill Z tego co widziałem, to było "tłusto" Sammet i jego fryzurka ---> Załapałem się na mój ulubiony "Dogs of War"
Hatesphere - opuściłem Saxon i udałem się na Party Stage, bo na Overkill-u chciałem być przy barierce. Zaliczyłem przy okazji około połowy koncertu Hatesphere. Grali całkiem nieźle. Kapeli wcześniej nie znałem, ale zachęciłem się Taki thrasho-death. Podczas tego występu systematycznie przesuwam się w kierunku sceny. Pod koniec jestem w okolicy 10 rzędu.
Overkill - poprzedni zespół skończył grać, część ludzi zaczęła się wycofywać, a ja pod prąd i ląduję w drugim rzędzie Rewelka Po chwili koleżka, co stoi przede mną postanawia... opuścić lokal i już jestem przy barierce Overkill długo się ustawia, coś tam z bębnami nie pasuje... no ale w końcu na scenie ciemno. Jeszcze chwila i zaczyna się ostro od "Rotten to the Core". Muzycy na niezłej "fazie", wszyscy ostro zaangażowani w koncert. Widać, że strasznie zmobilizowani są na ten występ. Do tego stopnia, że po jednym refrenie Blitz zapomniał obrócić mikrofon w swoją stronę(wcześniej przekręcił go do publiki) i zaśpiewał ze złej strony Na szczęście trwało to mgnienie oka Drugi kawałek rusza "z marszu", otwierający riff i... cisza na scenie, a muzycy patrzą na siebie z uśmiechami. No tak, ktoś się walnął na starcie. Chwila skupienia i "Elimination" wwierca się w czaszkę A ja zaczynam podejrzewać, że muzycy tacy pospinani są, to pewno coś rejestrują I rzeczywiście po kilku utworach Blitz zapowiedział, że rejestrują koncert na DVD. Nice tym bardziej, że stoję przy barierce i kamera co rusz przelatuję mi nad głową Kolejne utwory przelatują jak we śnie m.in.: "Necroshine", "We Union We Stand", "Old School", "Thanx for Nothing", "Wrecking Crew", "Hello from the Gutter" i na koniec "Fuck You". Był jeszcze zagrany nowy utwór, który specjalnego szału nie zrobił
Widziałem Overkill 3 raz i 3 raz było świetnie. Na W:O:A '07 to był dla mnie najlepszy koncert!!
Piątek:
Suidakra - całkiem przyjemne granie. Dosyć ciężko, ale też dużo melodyjnego grania. No i te kobzy grane na żywo Koncert na plus.
Amorphis - koncert został przeniesiony na trochę późniejszy termin z powodu... pożaru. Ogólnie powiem, że szału nie było. Na HunterFest było znacznie lepiej. Fakt, że taka muza w pełnym słońcu to niezbyt pasuje. Występ na lekki plus. "My Kantele"
Therion - trzeci raz w tym roku i po raz trzeci było nieźle. Bez szaleństwa, ale koncert udany. Na plus. Duże brawa dla wokalistek, bo rozkręciły się dziewczyny
Grave Digger - podobnie jak Therion 3 raz w tym roku i 3 raz barierka Bardzo dobry występ, jeden z lepszych na WOA "The Grave Digger"
Falconer - odwiedzamy z Krzyśkiem Party Stage i po kilku kawałkach się zbieramy. Niezbyt udany występ i coś z nagłośnieniem nie tak. Zresztą stoimy daleko od sceny i to jest męczące
Lacuna Coil - stoimy sobie w pobliżu barierki, ale od strony True Metal Stage, bo nie ukrywamy, że bardziej interesuje nas następny koncert na tej scenie. A Lacuna? No popatrzeć można, słuchać nie muszę Cristina na zdjęciach wygląda znacznie efektowniej
Blind Guardian - barierka ciężko wywalczona podczas koncertu Lacuna Coil a serio to wszystko zgodnie z planem Sam występ Bardów świetny... byłoby rewelacyjnie, jakby nie grali nowych utworów Fakt, że znacznie bardziej wolę stare płyty "Valhalla", "Welcome to Dying", "The Bard Song" itp. Wiadomo o co chodzi Efektowna oprawa koncertu (światła! i pirotechnika). Na bardzo duży plus.
Dimmu Borgir - raczej statycznie oglądam spod barierki na True Metal Stage i czekamy na Iced Earth. Dimmu bez szału. "The Mournig Palace" i wystarczy Spodziewałem sie większego diabła Wiem jedno - do Warszawy na ich koncert nie pojadę
Iced Earth - no proszę państwa... tutaj Miszcz! Z Overkill najlepszy koncert na tym Wacken. Szalenie efektowna pirotechnika (płomienie do riffów Schaffera ). Owens po prostu miażdżył swoimi screamingami. Gitary niczym skalpele, sekcja całkiem niezła. Trochę było problemów z gitarzystą solówkowym. I na początku było słychać tylko Jona. "Burning Times", "The Hunter", "Something Wicked Trilogy (cała panie K., cała ), "Ten Thousand Strong" i pozamiatane.
Sobota:
Sacred Reich - pełen old school.. ale jakoś nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Fakt, że nigdy nie byłem wielkim fanem SR.
Moonspell - nuda i dłużyzna... przemęczyłem kilka kawałków i podziękowałem
Stratovarius - wielkim fanem nie jestem, ale koncert bardzo mi się podobał Muzycy zagrali na luzie z widoczną radością grania. Czekałem na dwa kawałki i zagrali je... jako pierwszy ("Hunting High and Low") i jako ostatnie ("Black Diamond"). Sprytnie, bo jakby na początku zagrali te dwa, to pewno poszedłbym sobie wcześniej. Podczas tego koncertu temperatura osiągnęła maksa... miazga.... ledwo wytrzymałem i to dzięki założeniu na głowę ochraniacza własnej roboty
Rage - początek koncertu Niemców zastaje nas na polu namiotowym... niestety ale obowiązki związane z Metal Battle Jury nie pozwalają zobaczyć sporego kawałka koncertu. Pod sceną melduje się i zaczyna się "Speak of the Dead Suita"... no to trafiłem Występ z orkiestrą, ale ja (podobnie jak Paweł) wolę Rage samodzielnie, z ogniem. Na koniec jeszcze nieśmiertelny "Higher than the Sky". Rzeczywiście ładne dziewczyny były w orkiestrze To chyba Czeska orkiestra?
Destruction - występ zapowiadany jako święto. No niestety ale w tym czasie jest ogłoszenie wyników Metal Battle. Wszystko odbywa się z wielką pompą i trwa trochę długo. Siedzimy wszyscy za stołem i nie sposób się urwać W końcu ceremonia dobiega końca, jeszcze chwila rozmowy z chłopakami z Corruption (Jakże niewiele zabrakło do wygranej cholerny Francuz ) i udaje się pod scenę. Tutaj zostały mi tylko 2 ostatnie utwory "Antychrist" i opowieść o Rzeźniku, który pojawił się na scenie z wielkim nożem Szkoda, że tam mało widziałem... ale będzie DVD także nic straconego
Immortal - wyszli, pograli i nic nie zostało w mojej głowie. Jak zaczęły się zabawy w plucie ogniem między utworami, to pomyślałem, że czas sobie pójść. I tak zrobiłem
In Flames - ze sporej odległości. Niestety. Bardzo dobry koncert ze świetną oprawą. Jak dla mnie na duży plus. Oczywiście kluczowe były stare kawałki. "Episode 666" i wszystko jasne. Stoimy daleko od sceny, ale nudy nie ma... Z Krzyśkiem i Czarkiem utrudniamy lekko życie pływającym po głowach Opisać tego nie sposób, to trzeba zobaczyć. Śmiechu było co niemiara
Haggard - dosłownie chwila pod Party Stage. Mnóstwo ludzi, a ja nie mam siły się przepychać do przodu. Po prostu jestem już totalnie zmęczony. Po kilku kawałkach robię odwrót na pole namiotowe
I tym akcentem kończy się Wacken 2007. Ponad 20 kapel na scenie, potworne zmęczenie, pełno wrażeń i sporo śmiechu. Atmosfera doskonała. W tym roku doszły 3 fotki z muzykami (Tom Angelripper, Anders Fridén "Hi, I'm Andy" i Blitz), ponadto kręciło sieę pełno muzyków z którymi fotki już mam Generalnie po raz kolejny mam same pozytywne wrażenia po tym festiwalu!
W:O:A '07 to moje trzecie kolejne i już wiem, że za rok znowu chcę tam pojechać.
Wielkie podziękowania dla Wit'a, oraz pozdrowienia dla Ekipy Samochodowej (Karolina, Krzysiek & Ogr Ogrowski ), oraz Przyjaciół spotkanych w tych dniach!
Do zobaczenia za rok
W tym roku policzyliśmy dosyć dokładnie koszty.. i wyszło:
dojazd - ok. 120 zł
jedzenie - ok. 75 zł
koszulka - 16 euro
bluza - 23 euro
hotel w Polsce, w drodze powrotnej - 30 zł
i jedzenie za 20 zł
a i w drodze powrotnej 5 euro na napoje w Niemczech
Ostatnio zmieniony przez gumbyy dnia 10 Sie 2007, 01:03, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Krzysiek [MetalSide]
Administrator
Dołączył: 27 Lut 2006
Posty: 4012
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Szczytno
|
Wysłany: 9 Sie 2007, 16:47 Temat postu: |
|
|
Piotrek wszystko napisał, ja dodam od siebie, że moja trójka tegorocznego Wacken to: Iced Earth, Saxon, Blind Guardian. Zaraz za nimi In Flames, bardzo podobał mi się również koncert Norther, którego od lat chciałem na żywo zobaczyć. Ogólnie kolejne świetne Wacken, sam nie wiem czy nie najlepsze na jakim byłem.
PS. Paweł dotarłeś Ty biedaku jakoś do domu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|